czwartek, 1 września 2016

Nieszczęśliwy Krok l 8

Rozdział 8 - Nie przeleżysz reszty życia



- Baekhyun, nie przeleżysz reszty życia! - zawołał, a ja tylko westchnąłem, przyciskając poduszkę do twarzy. Któryś raz mną potrząsnął, pociągnął do siadu bądź na brzeg łóżka, ale ja nie chciałem.
    Od powrotu ze szpitala minęły dwa lub trzy dni, które spędziłem, leżąc w łóżku. W ciągu nich byłem tu sam, chłopaki chcieli zrobić jak najwięcej, podczas gdy potrzebowałem czasu tylko dla siebie, by potem móc postarać się o chociaż dzień wolnego. Nie wiem na co liczyłem leżąc i wytężając słuch na ściszony telewizor. Wyłączyłem telefon i to nie tak, że nie chciałem z nikim rozmawiać, po prostu mój telefon nie przestawał nawet na moment milczeć. Ludzie jeszcze nie wiedzieli, że straciłem wzrok. Nie mieli pewności, bo póki co nikt tego oficjalnie nie wyznał. Nie ukrywałem się, wychodząc ze szpitala, więc podejrzewałem, że wszędzie były zdjęcia jak mam zasłonięte bandażem oczy. Ruszyły domysły i wszyscy chcieli żebym coś powiedział. Nie chciałem, na razie nie. Nie miałem zamiaru się kryć, ale nie czułem jeszcze potrzeby wyznawania tego.
- Dobra - powiedziałem, siadając. Odłożyłem poduszkę na bok, wypuszczając z siebie głęboko powietrze. Duża dłoń złapała mnie za moją i pociągnęła na skutek czego ustałem na nogach. - Kiedy już wstałem, oświecisz mnie co masz zamiar zrobić czy jeszcze nawet nad tym nie myślałeś?
- Pojedziemy do studio - przyznał i objął mnie lekko, prowadząc gdzieś.
    Poczułem zwątpienie, nikt z wytwórni nie dawał znać względem mnie. Wiedziałem, że to trudna sytuacja też dla nich i że moja postawa dużo znaczy, jednak nie przypuszczałem, że dadzą mi wziąć oddech po tym wszystkim. Nie byłem przekonany do jazdy tam, nie rozumiałem po co. Siedzieć mogłem również tutaj. 
- Po co? - zapytałem, cały czas idąc. Ufałem mu, że nie zrzuci mnie ze schodów. 
    Chłopak otworzył drzwi, a ja z kolejnymi krokami poczułem pod stopami zimne płytki. Złapał mnie mocno w pasie bym się nie przewrócił. Czułem jak się pochyla. Robiłem co chciał, koniec końców założył mi pantofle i posadził na taborecie. Wsłuchiwałem się, próbując się domyślić co robi w tej i tamtej chwili. Opłukał wannę, sprawdził temperaturę wody, wsadził korek i pozwolił wannie wypełniać się wodą. Otworzył coś, opakowanie wydało z siebie dziwny dźwięk, a następnie usłyszałem jak szybko porusza dłonią w wodzie. Nalał płyn do kąpieli. Odetchnąłem, ściskając dłonie na krawędziach moich spodenek. Czekałem aż mi odpowie. Pewnie sam nie wiedział po co.
- Nie będziesz siedział zamknięty w pokoju do końca życia. To po pierwsze. - Poczułem jego ciepłe palce pod moją koszulką, którą chwile później mnie pozbawiłem. Trochę mnie to zaskoczyło. Odruchowo uniosłem lekko głowę. - Zdejmę ci też bandaż, żeby głowa ci odpoczęła od ucisku - gdy tylko skinąłem lekko głową, on wziął się za rozwiązywanie go, a następnie odwijanie. Był delikatny i ostrożny. - Po drugie dzisiaj w studio jest Yixing, Jongdae i Kyungsoo, chcą cię zobaczyć.   
    Odetchnąłem głęboko, po czym przetarłem pięściami po powiekach. Pierwszy raz doszło do nich bezpośrednio powietrze, to było przyjemne uczucie, więc postanowiłem się nim rozkoszować bez otwierania oczu.
- W porządku - przyznałem, a gdy poczułem jego dłonie pod gumką od moich spodenek, trzepnąłem go w nie. - Jestem w stanie się rozebrać.
- Zważając na to, że leżysz w tym samym od trzech dni śmiem w to wątpić, Baekhyun - usłyszałem, na co pstryknąłem go w udo. 
    Ściągnąłem je z siebie, a następnie podałem mu. W zamian dostałem do ręki ręcznik, ale jeden z tych trochę mniejszych. Chwilę się zastanawiałem co mam z nim zrobić, podczas kiedy Park zakręcał kurki, ale załapałem. Wstałem powoli i owinąłem się nim w pasie, żeby za chwilę wysunąć spod niego bokserki. Planowałem go stąd wygonić, w końcu jest mnóstwo niewidomych ludzi, którzy potrafią się sami umyć, jednak to była moja pierwsza kąpiel, a myśl o poślizgnięciu się, wchodząc czy też wychodząc z wanny, powstrzymała mnie przed zabraniem głosu. Brunet złapał mnie za barki i podprowadził. Poczułem kolanami chłód, gdy dotknąłem ścianki. 
- Powoli. Jedna noga wysoko, a potem druga - podpowiedział. - Możesz wejść też bokiem, wtedy się mnie przytrzymasz. 
- Jest dobrze - zapewniłem, nachylając się lekko. 
    Ręką przytrzymałem się skrawka i powoli uniosłem jedną z nóg. Po krótkiej chwili zatopiłem ją w przyjemnie ciepłej wodzie. Było mnóstwo piany. Chciałem wejść już cały. Moja druga noga dołączyła po niedługiej chwili. Ugiąłem lekko kolana, pozbywając się ręcznika i podałem go chłopakowi w tym samym momencie wsuwając się cały do wody. Piana była dobrym pomysłem, podejrzewałem że Chanyeol nawalił tyle płynu specjalnie. Byłem pewny, że nie było widać mojego ciała, przynajmniej od brzucha w dół. Przechyliłem się do tyłu, cały czas się przytrzymując, aż w końcu oparłem plecy i głęboko odetchnąłem. Przejechałem mokrymi dłońmi po twarzy, a następnie zgarnąłem włosy do tyłu. Odchyliłem lekko głowę. 
- Chanyeol? 
- Hm?! - odezwał się, nie było go tutaj. Był w moim pokoju, ale drzwi najwidoczniej zostawił otwarte. Nie było zimno, bo nie otwierałem okien. Jedynie tyle co przewietrzyć na wieczór co i tak nie było moją zasługą czy chęcią. 
- Wstąpimy do sklepu jak już będziemy wracać? - zapytałem, trochę głośniej. 
    Chwile się nie odzywał, wrócił i odłożył coś na wiklinowy kosz, który cicho zaskrzypiał. Wydawało mi się, że nie patrzył w moją stronę. Nie przyglądał mi się. 
- Jasne - odpowiedział, przy czym na pewno towarzyszył szeroki uśmiech na jego twarzy.  
     Park puścił jedną z piosenek, którą nagrał jakiś czas temu. Poprosił bym przesłuchał i ocenił. Podczas gdy on grał w coś na swoim telefonie, ja leżałem w wannie, wsłuchując się w każde słowo czy każdą gwałtowniejszą melodie. Próbowałem nawet rozpoznać dźwięki. Wiedziałem, że będę musiał postawić teraz na słuch. Nie wiem nawet kiedy, ale uchyliłem powieki. Nic, a nic się nie zmieniło. Twierdząc, że zaczynam się do tego przyzwyczajać prawdopodobnie bym skłamał, jednak było lepiej niż gorzej. Nie uderzało to już tak mocno jakbym wpadł pod pędzący tir. Było inaczej.
- Świetne - przyznałem szczerze, kiedy znowu zamknąłem oczy, a następnie usiadłem. Brunet podziękował rozbawiony, twierdząc że jeszcze chyba będzie musiał pozmieniać kilka linijek bądź coś dodać, ale dla mnie było idealne.  
    Umyłem dokładnie swoje ciało jakbym chciał je przy tym przeprosić za kilkudniowe zaniedbanie. Gdy tylko wstałem, miękki materiał został przyciśnięty do moich bioder. Złapałem za to i obwiązałem się dokładnie, by nie zleciał. Oparłem dłoń o bark Chanyeola, a on przytrzymując mnie za rękę i w talii, pomógł wyjść. Wychodzenie było zdecydowanie trudniejsze i wymagało więcej ostrożności. Spiąłem się, co większy na pewno wyczuł, bo zamiast kazać mi się męczyć z drugą nogą, po prostu lekko mnie podniósł i wyciągnął. Postawił mnie na specjalnej macie, podsunął taboret, a ja na nim usiadłem. Dostałem większy ręcznik, którym zacząłem się dokładnie wycierać. Zacząłem od poczochrania włosów, które Yeol zaczął od razu suszyć, ja natomiast wziąłem się za wycieranie mojej skóry. Koniec końców z jego pomocą wstałem ubrany i nareszcie z ogarniętymi włosami. Nie miałem pojęcia jak mnie ubrał, ale w miarę mu ufałem pod tym względem. Na pewno miałem spodnie z dziurami, bo sam je zaproponowałem, jednak na górę miałem zarzuconą jakąś koszulkę. Była odrobinę przydługawa, więc przypuszczałem, że Chanyeol znalazł jedną ze swoich koszulek, którą kiedyś sobie od niego pożyczyłem i postanowił mi ją ubrać. Przeszliśmy do mojego pokoju, gdzie zarzuciłem na siebie rozpinaną bluzę, a chłopak chwycił za nowy bandaż. 
    Dojechaliśmy na miejsce usłyszałem tylko pomruk niezadowolenia, który prawdopodobnie był reakcją na fanki. Słyszałem je. Było ich bardzo dużo. Musiały zdobyć informacje, że trójka teraz nagrywa. Czekały aż skończą i wyjdą, ale nie spodziewały się kolejnej dwójki. Zastanawiałem się czemu nie wysiadamy i dlaczego nie czułem ruchu samochodu poprzez parcie na niego. Musieliśmy stać gdzieś na boku. Miałem się już odezwać, ale przyjaciel mnie prześcignął.
- Jesteśmy na miejscu. - Usłyszałem to, a następnie śmiech. - Po prostu wyjdźcie na krótką chwilę i odwróćcie uwagę. Chociaż ty nie musisz, ciebie nikt nie lubi. Wystarczy tylko Lay i D.O - zaśmiał się, a krótko po tym usłyszałem dźwięk rozłączenia się. 
    Nie minęło dużo czasu, by usłyszeć głośniejsze piski, a wtedy Chanyeol otworzył drzwi i wysiadł. Złapał mnie za dłoń i postarał się szybko, ale ostrożnie stamtąd wyciągnąć. Weszliśmy drugim wejściem, Park dał im cynk, że jesteśmy w środku, a następnie chwycił mnie i ruszył. Trzymał mnie blisko siebie i szedł powoli. Chciał, bym czuł się pewnie i bezpiecznie, udawało mu się to.
    Pod stopami była dobrze znana mi wykładzina, pachniało tu jak zawsze. Ładnie i lekko. Ciągle słyszałem kogoś dookoła, uświadamiając sobie, że inne zespoły też tu mogą być. Brunet pchnął drzwi, które były cholernie ciche, ale kiedy się je otwierało zassane powietrze dawało o sobie znać. Musieliśmy wejść do jednego z pomieszczeń przeznaczonych dla naszego zespołu. Zostałem momentalnie przytulony i zgnieciony przez obecną już trójkę.
- Aish! - Brunet syknął, puszczając przy tym mój nadgarstek. Prychnął rozbawiony. - Za co to było?
- Za rozmowę, którą przed chwilą odbyliśmy - Chen odpowiedział, śmiejąc się. 
    Kyungsoo posadził mnie na miękkiej i wygodnej pufie, w którą po chwili lekko się zapadłem. Podczas kiedy tamci wykłócali się o odszczekanie słów Parka, pozostała dwójka przykucnęła przy mnie. Zabrałem szklankę z wodą i się napiłem, później już tylko obracałem szkło w palcach. Chłopaki starali się zachowywać jak najbardziej naturalnie i doceniałem to, nawet jeśli momentami im to średnio wychodziło. 
    Przynieśli mi jakieś ciastka, które zacząłem podjadać po dłuższej chwili. Może szybciej bym się za nie zabrał, jednak trochę zajęło mi dyskretne błądzenie palcami po stole w poszukiwaniu talerzyka. Nie chciałem być wyręczany we wszystkim. Kończyny miałem sprawne. Chłopaki w międzyczasie stali za szybą i dogrywali swoje kwestie do jednej z nowych piosenek. Kiwałem głową w rytm, byłem zachwycony. Szło im niesamowicie dobrze i szybko. Nadzwyczajnie szybko. Bardzo im zależało i bardzo się starali. Momentami była luka, którą powinien wypełnić mój głos. Może niedługo. 
    Po godzinie wszystko ogarnęli i przesłuchaliśmy jeszcze kilka razy, podsumowując kiedy który powinien być bardziej wyciągnięty, na które słowo lepiej zrobić nacisk i że trzeba popracować nad przejściem. Później puścili mi wszystkie fragmenty, które udało im się już nagrać. W pewnym momencie zaczęło mi brakować przesiadywania tutaj całymi dniami i koncertowania. Przysunęli do mnie pozostałe pufy i usiedli.
- To co będzie dalej? - zapytał Soo. Pokręciłem lekko głową, jeszcze nie wiedziałem. Nie znałem odpowiedzi na to pytanie. 
- Póki co nikt jeszcze nie próbował się ze mną skontaktować, więc nie wiem - przyznałem i podałem im szklankę. 
- A ty jak czujesz względem powrotu do nagrywania? - Uniosłem głowę, słysząc Chena. - Wiesz, comeback oczywiście się opóźni i nie chodzi o to, że mamy ci to za złe. Może nawet wręcz przeciwnie. Po prostu chcemy mieć pewność, że na płycie fani usłyszą dziewięć, a nie osiem głosów. 
    Uśmiechnąłem się blado.
- Też chciałbym mieć tą pewność. 
    Cisza. Nie takiej odpowiedzi się spodziewali. 

3 komentarze:

  1. Hej,
    wspaniały rozdział, wróci do śpiewania, Chanyelon bardzo o niego dba...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka,
    wspaniały rozdział, och jak się cieszę Baykung wróci do śpiewania, a Chanyelon bardzo o niego dba...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka,
    fantastyczny rozdział, cieszę się na wieści, że Baykung wróci do śpiewania, no proszę Chanyelon bardzo o niego dba... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń