czwartek, 1 września 2016

Nieszczęśliwy Krok l 18

Rozdział 18 - Pierwszy Koncert



Rozdział nawiązuje do końcowej rozmowy z rozdziału trzynastego.
~
Chanyeol
    Drzwi naszego samochodu zostały otwarte, a my zaczęliśmy sprawnie z niego wychodzić jeden za drugim. Każdy z nas musiał mieć kaptur na głowie oraz maseczkę na twarzy. Wysiadłem jako jeden z pierwszych, ale ustałem z boku, czekając na Baekhyuna. Wysiadł, trzymając się rękawa jednego ze staffu i skierowaliśmy się za pozostałymi z zespołu do budynku, gdzie miał się odbyć nasz pierwszy koncert. Odczuwaliśmy przyjemny stres, ale brunet jako jedyny był cały w nerwach i mocno skręcało go w brzuchu, jak wspomniał. Dookoła była masa ludzi krzycząca nasze imiona. Prawie już zapomnieliśmy o dźwięku wywołanym przez tysiące aparatów skierowanych w naszą stronę. 
    Szybko znaleźliśmy się w środku, gdzie od razu ściągnięto nam kaptury oraz zabrano od nas zasłaniający nam twarze materiał. Odetchnąłem głęboko i spojrzałem jak chłopak macha rękami, jakby próbował strzepać cały stres. Nikt z zespołu nie rozumiał o co chodziło, szczególnie że od kilku dni zachowywał się zdecydowanie zbyt dziwnie. Raz trzymał nas na dystans, a chwilę potem mówił o tym, jak to wszyscy razem, bez wyjątku, powinnyśmy spędzać czas. Miałem wrażenie, że wszystko działo się w nienaturalnie przyśpieszonym tempie. Cokolwiek robiliśmy było w pośpiechu i nie obeszło się bez zamieszania czy chaosu.
    Ustałem przy Baekhyunie na co odchylił głowę i uniósł lekko kąciki ust, już bezproblemowo mnie rozpoznając. Wyciągnąłem do niego rękę, chrząkając a on sięgnął na tył swojej głowy. Złapał za supełek materiału i pociągnął, rozwiązując go jednym ruchem. Odwinął sprawnie bandaż, a następnie położył na mojej dłoni. Obiecał, że po przejściu z samochodu od razu się tego pozbędzie i wystąpi również bez. Uśmiechnąłem się zadowolony. 
Obietnica.
    Przyjechaliśmy sporo przed czasem, żeby mieć pewność, że na pewno się ze wszystkim wyrobimy oraz, że nie nastąpią żadne komplikacje względem Baekhyuna co było już życzeniem managera, którego unikał od ich ostatniej rozmowy w gabinecie. Tylko raz w ciągu tych szalonych trzech tygodni spotkał się z nim na omówienie jakichś szczegółów. Nie chciał o tym w ogóle rozmawiać, unikał tematu jak ognia. Zatrzymał wszystko tylko i wyłącznie dla siebie, mimo że próbowałem natarczywie to z niego bądź mężczyzny wyciągnąć. Miałem złe przeczucia, zawsze o wszystkim ze mną rozmawiał. 
    Złapałem go za skrawek rękawa i ruszyliśmy w stronę głównej garderoby. Tego dnia byliśmy jedynie po szybkim śniadaniu, którego nie było zbyt wiele, więc wyjątkowo pozwolili nam zjeść coś przed koncertem aniżeli po. Weszliśmy kolejno do środka, gdzie zajęliśmy miejsce przy stole i wzięliśmy się za jedzenie. W tym samym czasie mnóstwo osób przy nas biegało, szukając potrzebnych gadżetów do pracy nad naszym wyglądem. 
- Robimy szybkiego live'a przed koncertem? - zapytał Jongdae z pełnymi ustami.
    Wsunąłem spory kawałek kurczaka do ust, czekając aż ktoś odpowie, jednak każdy z nas był za bardzo pochłonięty smakołykami, które wpychaliśmy w siebie stosunkowo powoli, jako że porcje były naprawdę bardzo małe. Musieliśmy być w idealnej formie, a pełne brzuchy zdecydowanie ją zaburzały. Jedyną osobą, która dłubała w daniu był Baekhyun, ale uznałem to za reakcje na gnębiący go stres i poszarpane nerwy.
- Jeśli zostanie chwila czasu po przygotowaniu się - odrzekł lider.
    Gdy skończyliśmy jeść, zaczęli nas rozdzielać po pomieszczeniach, których jak zwykle było zbyt dużo, by spamiętać, które są od czego. Wychodziliśmy dwójkami, tak jak nas wołano. Trafiłem do garderoby z Sehunem, mimo że starałem się o przydzielenie z Baekhyunem aby mu ze wszystkim pomóc jak należy. Zawołali go zaraz za nami wraz z Kyungsoo, który od razu objął go ramieniem, oferując swoją pomoc. Odetchnąłem z ulgą, siadając przed wielkim lustrem oraz przeczesałem palcami czerwone włosy. Kobiety, które zajmowały się naszym makijażem miały odgórnie ustalone co i jak, więc od razu wzięły się do pracy. Do jednego z nas były przydzielone dwie lub trzy osoby, jedna zajmowała się włosami, podczas gdy pozostałe makijażem.  
    Zerknąłem na bruneta, który klikał po ekranie telefonu i mruczał coś niezrozumiałego pod nosem. Korzystając z tego, że na krótką chwilę zostaliśmy sami w pomieszczeniu, chrząknąłem i nachyliłem się do niego.
- Nie uważasz, że Baekhyun dziwnie się zachowuje od kilku dni? - zapytałem ściszonym tonem. 
    Sehun zerknął na mnie kątem oka, unosząc brew po czym odłożył telefon i przekręcił się w moją stronę. 
- Denerwuje się. - Wzruszył lekko ramionami. - Też byłbyś kulką nerwów, gdybyś nic nie widział i musiał przesiedzieć cały koncert - jak i następne, podczas gdy pozostali z zespołu będą biegać po scenie i dobrze się bawić. Poza tym, ostatnim razem, gdy był na scenie stracił wzrok. Może się lęka.
    Ciężko westchnąłem, kiwając głową. Brzmiało to sensownie, chociaż z drugiej strony przecież mu obiecaliśmy, że kiedy będziemy stać i mówić do fanów, na pewno któryś z nas po niego pójdzie i będzie w tym wszystkim normalnie uczestniczyć. To miało działać na takiej samej zasadzie jak wtedy, gdy któryś z nas miał kontuzje i nie mógł się normalnie poruszać. Dokładnie tak samo. 
    Zaczęły się porządne przygotowania oraz jeszcze większy chaos niż był odkąd tylko nas obudzono. Makijaż oraz włosy musiały być perfekcyjnie zrobione. Ta trasa miała nas kosztować jeszcze więcej niż poprzednie, ale wiedzieliśmy, że będzie warto. Chcieliśmy się na niej zbliżyć do exo-l jeszcze bardziej. Planowaliśmy powiększyć zasięg naszych koncertów o nowe kraje oraz odwiedzić miejsca, których jeszcze nie widzieliśmy. 
    Zszedłem z krzesła i przeszedłem do kąta z ubraniami, gdzie ubrano mnie w odpowiedni strój do scenerii pierwszej piosenki. Zaczynaliśmy piosenką "Mama", ale był to nowy remix jako rozgrzewka dla nas samych, jak i osób na widowni. Gdy byłem już gotowy, wyszedłem i skierowałem się do garderoby na drugim końcu korytarza. Zapukałem i zajrzałem do środka, kłaniając się przed pracownicami. Podszedłem do Baekhyuna, który zapinał ostatnie guziki koszuli. Klepnąłem go w ramię.
- Wszystko w porządku?
    Drgnąłem lekko, napotykając się z jego wzrokiem. Był jeszcze bardziej pusty niż do tej pory. Odchrząknąłem, pochylając się i kładąc dłonie na jego ramionach. Przysunąłem swoją twarz do jego, a mój ton zniżyłem do szeptu. 
- Baekhyunie, gorzej się czujesz?
    Pokręcił głową, wypuszczając z siebie cicho powietrze.
- Po prostu się stresuję. 
    Przyglądałem mu się chwilę, nim go puściłem i nieznacznie odsunąłem. 
- Wiem, że to dla ciebie o wiele bardziej stresujące niż dla nas, ale omawialiśmy to i przeprowadzaliśmy wystarczająco dużo prób. Nie zostaniesz zepchnięty na bok tylko dlatego, że siedzisz, pamiętaj. 
    Objąłem go ramieniem i opuściliśmy pomieszczenie, kierując się w stronę backstage'u, gdzie mieliśmy się spotkać, aby rozpocząć krótki live. Na miejscu czekali już wszyscy poza Sehunem, Yixingiem oraz Kaiem, którzy mieli jeszcze omówienie solówek tanecznych. Usiedliśmy tam, gdzie było miejsce, a Chen włączył Vapp. Poczekaliśmy chwilę aż się wszystko dobrze załadowało i rozpoczęliśmy, od razu machając i krzycząc jak to mieliśmy w zwyczaju. 
    Junmyeon rozpoczął przemowę o tym co się działo oraz o tym jak bardzo byliśmy podekscytowani co było zgodne z prawdą. Opowiadał o tym jak zwariowany był to dzień, o tym jak wcześnie musieliśmy wstać i przeprowadzić tysiące prób, ale nie byliśmy zmęczeni. Chcieliśmy już na scenę, chcieliśmy rozpocząć show, o którym będzie głośno. EXO'rDIUM miało przejść do historii. 
    Zerkałem przez ramię Minseoka, który na swoim telefonie miał włączoną aplikację i czytał na bieżąco komentarze. Dużo ludzi pisało o tym, że chcieliby być na koncercie, ale z przeróżnych powodów im się to nie udało. Zawsze było nam przykro, gdy fani pisali bądź opowiadali o tym, jak bardzo chcą przeżyć koncert, ale nie mogą sobie na to pozwolić. Kolejna spora ilość widzów pytała o Baekhyuna, o to jak się czuje albo czy się boi. Sam zaczął odpowiadać na wszelkie pytania skierowane w jego stronę. Chciał uspokoić fanów, nas i prawdopodobnie samego siebie. Było widać po nim w końcu przebijające się szczęście, gdy odczuł wsparcie od tylu ludzi z przeróżnych części świata. Martwiło mnie tylko to, że nie było widać po nim żadnego podekscytowania. Jego miejsce zajmował strach bądź lęk, którego nie mogłem rozgryźć. 
    Gdy jeden z mężczyzn poinformował nas, że zostało kilka minut do rozpoczęcia koncertu, zakończyliśmy nagranie szybkim przywitaniem się oraz jeszcze szybszym pożegnaniem przez trójkę, która do nas podbiegła. Wszyscy poza Baekhyunem wstaliśmy i zaczęliśmy się rozciągać oraz rozgrzewać w miejscu. Braliśmy ostatnie łyki wody, podpinaliśmy mikrofony oraz sprawdzaliśmy czy wszystkie, aby na pewno działają. Ostatnie poprawki makijażu czy fryzur, ostatni głębszy wdech i coraz mocniejsze bicie serca. Uwielbiałem to uczcie, to było coś nie do opisania. 
    W pewnym momencie podszedł do nas główny manager, którego chyba żaden z nas się tu nie spodziewał. Przywitał się z każdym, ale to Baekhyuna wziął na bok. Rozmawiali, będąc bardzo pochłoniętymi tą wymianą zdań, jednak stali zbyt daleko żebyśmy mogli cokolwiek usłyszeć. Zmartwiony zerkałem ciągle w ich stronę i mógłbym przysiąc, że widziałem jak dolna warga Baekhyuna drży równie mocno co jego dłonie, które odruchowo zaciskał w piąstki co jakiś czas. Zmarszczyłem brwi, spoglądając w stronę chłopaków, lecz nim zdążyłem o cokolwiek zapytać, oni tylko pokręcili głowami na znak, że także nic z tego nie rozumieją. Mężczyzna odszedł, a do bruneta podszedł jeden ze staffu. Mały ekranik pokazywał ostatnie sześć minut, które nam zostały do wyjścia na scenę. Podszedłem do nich szybkim krokiem i złapałem mniejszego za ramię. Chciałem wyjaśnień co się dzieje. 
- Wchodzę pierwszy - powiedział, wyprzedzając moje pytanie, a jego głos brzmiał w miarę spokojnie, lecz trochę zbyt mechanicznie. - Jak będziecie wchodzić na scenę, ja już będę siedział na krześle i na was czekał. Tak unikniemy zamieszania. 
    Zerknąłem kątem oka na pracownika, który zrozumiał aluzję i odszedł na bok. Wskazał mi wcześniej ile zostało czasu do wejścia na scenę. Dobrze zdawałem sobie z tego sprawę, dlatego chciałem jak najszybciej porozmawiać z Baekhyunem na osobności.
- Czyli wszystko zostaje bez zmian. Po prostu wychodzisz pierwszy, tak? - dopytałem.
    Baekhyun skinął głową, na co odetchnąłem z ulgą. Jongdae mnie zawołał, więc obejrzałem się na nich jak machają rękami, że musimy się już kierować w stronę sceny. Dałem znać, że zaraz do nich dobiegnę i rzuciłem ostatnie spojrzenie brunetowi, mówiąc że widzimy się na scenie i żeby się nie denerwował. Gdy tylko się odwróciłem, drobniejsza dłoń oplotła mój nadgarstek. Powoli zamrugałem i na nowo ustałem naprzeciwko niego. 
- Pamiętasz dzień, kiedy wpadłeś do mojego pokoju, jak miałem atak histerii? Wtedy co wszystkim rzucałem bez opamiętania? - zapytał, ściskając mocniej mój nadgarstek. 
    Zerknąłem w stronę naszych dłoni, a następnie potwierdziłem. Trudno było tego nie pamiętać. Ten widok zostanie w mojej pamięci już na zawsze.  
- Jak zgasiłeś światło i położyliśmy się do spania, to zapytałeś czy według mnie faktycznie zachowujemy się jak para. Pamiętasz co powiedziałeś potem?
    Spiąłem się lekko na krótką chwilę. Nie sądziłem, że to słyszał. Byłem pewny, że to co mówiłem leciało w głuchą ciemność, a on już dawno zasnął zmęczony. Myśl, że śpi pozwoliła mi na wypuszczenie tych słów ze swoich ust, inaczej nigdy bym tego nie powiedział. Zacząłem się zastanawiać czy to przez to, zachowywał się ostatnio tak dziwnie. 
- Pamiętam.
- Chanyeol! Musimy iść! - zawołał Junmyeon, na którego się pośpieszenie obejrzałem. 
- Idźcie, zaraz do was dobiegnę! - odkrzyknąłem, a on pokręcił tylko głową i poszedł za pozostałymi.
    Widziałem, że Baekhyun chciał mi coś powiedzieć, dlatego nie mogłem tego odłożyć na potem. Przysunął się do mnie odrobinę i przełknął na tyle głośno ślinę, że bez problemu to usłyszałem. 
- Zastanawiałem się nad tym odkąd tylko to powiedziałeś. Przed snem, gdy się myłem w pośpiechu albo kiedy nagrywałem w studio piosenki, podczas gdy wy trenowaliście choreografię - mówił pośpiesznie, a jego głos momentami łamał się. - Myślę, że próbując zabić swoje uczucia, zabijasz samego siebie, Chanyeol. W miłości... powinno się patrzeć na osobę, a nie jej płeć.
    Uniosłem lekko brwi i niekontrolowanie rozchyliłem wargi, nie spodziewając się takich słów z jego strony. Nie podejrzewałem, że kiedykolwiek coś takiego mi powie, a szczególnie w takiej chwili. Szczerze nie rozumiałem dlaczego tyle zwlekał z powiedzeniem tego, dlaczego po prostu nie zaczął tematu wcześniej i dlaczego robił to w ostatniej minucie przed koncertem. Miałem pustkę w głowie, a przy tym towarzyszył mi mocny skręt w brzuchu. Rozejrzałem się pośpiesznie dookoła, przesuwając powoli palce z jego nadgarstka na dłoń, którą zacisnąłem. Pochyliłem się ostrożnie w stronę Baekhyuna. Całe moje ciało było spięte jak nigdy, a puls znacznie przyśpieszył. Zrobiło mi się gorąco. Obydwoje czuliśmy na swoich wargach ciężkie i szybkie oddechy. Obydwoje byliśmy tym zestresowani. Pogładziłem kciukiem jego policzek, a gdy rozchylił bardziej wargi jedyne czego chciałem, to posmakować tej dolnej. Dzieliły mnie zaledwie milimetry od tego, czego pragnąłem od tak dawna i dopiero wtedy pozwoliłem dopuścić do siebie tą myśl. Pragnąłem Baekhyuna, nawet jeśli było to coś złego. Przymknąłem oczy i nim zdążyłem chociażby dotknąć jego warg, Baekhyun został odciągnięty nie najdelikatniejszym szarpnięciem, a ja zamiast jego, pocałowałem powietrze.
- Musimy już iść, nie ma czasu - powiedział mężczyzna, ciągnąc go. Widziałem, jak chłopak zaciska usta w wąską linię i przekręca mocno głowę w bok, kuląc się przy tym lekko.
    Stałem, wbijając wzrok przed siebie, obserwując jak dwie sylwetki oddalają się z każdą chwilą coraz bardziej pochłonięte ciemnością. Kaszlnąłem, czując dłoń na ramieniu, gdy zrobiłem krok w ich stronę. Obejrzałem się na lidera, który patrzył na mnie nagannie. 
- Nie ma czasu. 
    Skinąłem sztywno głową, przepraszając i pobiegłem za nim w stronę pozostałych. Chwyciłem za czarną pelerynę i spojrzałem za siebie tylko raz, będąc pewnym, że zapamiętam tamtą chwilę już do końca życia i będę ją odtwarzać w głowie tysiące razy, lecz z innym zakończeniem. Z takim, w którym nikt nam nie przeszkodził.
    Podskoczyłem kilka razy w miejscu, moje serce biło mocno i bez opamiętania. Czułem się jakbym przebiegł nie wiadomo ile kilometrów, ale nie będąc przy tym zmęczonym, a podekscytowanym, że w końcu to zrobiłem. Uśmiechnąłem się szeroko pod nosem. Chciałem go już zobaczyć siedzącego na krześle, a potem po niego pójść i obejmując, podprowadzić na początek sceny. 
    Dostaliśmy głośny znak, że już pora i zaczęło się. Uderzyła w nas fala krzyków i pisków podekscytowanych exo-l, a nasze oczy ujrzały niesamowitą ilość białego światła, które rozciągało się wokół nas bez żadnej luki. Po chwili lightsticki zgasły, pozwalając nam na rozpoczęcie show. Z góry padały przeróżne światła, które zgrywały się odpowiednio z dźwiękiem. Gdy tylko do naszych uszu dotarła głośna muzyka, ustawieni odpowiednio, zaczęliśmy śpiewać oraz tańczyć. Fani śpiewali oraz krzyczeli, machając stickami do rytmu. Brakowało mi tego widoku, był on najważniejszym widokiem w naszych oczach. Koncerty od zawsze traktowaliśmy jak dobrą zabawę oraz wspólny czas z fanami. Występowaliśmy przeważnie ze szczerymi uśmiechami, dając z siebie wszystko, a nawet jeszcze więcej. Z każdym dniem wzrastała poprzeczka dla każdego z nas. 
    Coś mi nie pasowało podczas tego, gdy występowaliśmy i dopiero, obracając się, zrozumiałem. Zdębiałem na krótką chwilę, jednak nie mogłem pozwolić sobie na żadne błędy ani stanie w miejscu. Gdy skończył się remix, spojrzałem w stronę krzesła na którym powinien być Baekhyun. Nie było go, krzesło stało puste i nawet nieoświetlone. Zakręciło mi się w głowie i ścisnąłem lekko powieki, ale prędko ustawiłem się do najnowszego układu. Chłopaki również zauważyli, że coś jest nie tak, że śpiew Baekhyuna brzmiał inaczej. Ewidentnie był to playback. Gdy tylko spojrzeli tam gdzie ciągle uciekał mój wzrok sami znieruchomieli na krótki moment. Szczerze nie wiedzieliśmy co mamy robić, chociaż nie dawaliśmy tego po sobie poznać. Jongdae został zawołany przez jednego ze staffu, więc przykucnął na skraju sceny. Patrzyliśmy uważnie, czekając na dalsze kroki. Gdy Chen do nas podbiegł, oznajmił nam, że koncert robimy w wersji, którą stworzyliśmy pod przymusem, bez wiedzy Baekhyuna.
    Po zakończeniu piosenki światła zgasły, a my zniknęliśmy na backstage'u, aby szybko się przebrać i poprawić makijaż. Przepchnąłem się między nimi i rozejrzałem za kimś kto był w stanie powiedzieć mi co się stało z naszym głównym wokalem i przyjacielem. Zauważając managera, od razu do niego pobiegłem, nie zważając na jego rozmowę telefoniczną. Złapałem go za ramię, odwracając przodem do siebie i spojrzałem mu w oczy ciężko dysząc.
- Gdzie... gdzie on jest?
    Mężczyzna mi się przyjrzał, a następnie rozłączył, chowając telefon w kieszeni marynarki. Zepchnął moją dłoń z ramienia i poprawił krawat. 
- Chanyeol nie mamy na to czasu - powiedział Junmyeon, podchodząc i odciągając mnie. Szarpnąłem ręką, wyrywając się z uścisku.
- Na co nie mamy czasu?! - zawołałem, a mój oddech stał się jeszcze cięższy. - Baekhyun miał siedzieć na tamtym krześle i śpiewać razem z nami, a tymczasem go tam nie ma! Jego śpiew jest puszczony z playbacku albo śpiewany przez innych! Jak możesz być tak spokojny?!
    Spojrzeliśmy na mężczyznę, który chrząknął, zwracając na siebie uwagę. 
- Baekhyuna nie będzie na dzisiejszym koncercie. 
- Gdzie on jest i jak teraz mamy wystąpić? - wtrącił Yixing.
- Co mamy powiedzieć exo-l? 
    Pokręciłem głową, kręcąc się w miejscu i spoglądając jak pozostali przysłuchują się rozmowie, ale również przebierają się w odpowiednie stroje, nie tracąc czasu, którego było coraz mniej. 
- Mieliście mnóstwo prób, o których sam Byun nie wiedział. Jongdae, Kyungsoo i Minseok mają podział linijek Baekhyuna i tak właśnie macie dzisiaj wystąpić - oznajmił, odwracając się i ruszył w stronę wyjścia. - Tam gdzie nie macie podziału, jego głos będzie puszczany z playbacku. Tyle.
    Ścisnąłem wściekle zęby.
- Gdzie on jest?! - zawołałem, rozkładając ręce. 
- Jest cały i zdrowy - odrzekł, znikając za drzwiami.
    Przekląłem pod nosem, szybko się przebierając w odpowiednie ubrania oraz pozwalając kobietom na poprawki. Wszyscy gotowi już czekali aż pracownice skończą, wciąż delikatny makijaż na mojej twarzy. Gdy skończyły, od razu pobiegliśmy na scenę, słysząc jak muzyka została puszczona. Biegnąc, w odruchu rozejrzałem się dookoła jeszcze raz. Nie było go.
    Koncert przebiegł żywiołowo i mimo komplikacji lepiej niż się spodziewaliśmy. Trójka członków podzieliła się tekstem Baekhyuna, a gdy staliśmy i mówiliśmy do publiczności, ja nie miałem zamiaru wymyślać powodu, dla którego go z nami nie było. Odszedłem po prostu na bok, rozglądając się po ludziach i co chwilę, zerkając w stronę krzesła bądź backstage'u. Miałem ogromną nadzieję, że w pewnym momencie go tam zobaczę, że nie pojawił się na początku ze względu na stres czy strach, ale tak się nie stało. Nie było go, a my nie dostaliśmy między piosenkami żadnej informacji, mimo że naciskałem na to. Chłopaki uspokajali mnie oraz siebie tym, że może gorzej się poczuł i czekał na nas w dormie. Tylko z taką myślą przetrwałem koncert, który miał być niezapomniany, ale w ten wyjątkowy i pozytywny sposób.

•••
[Polecam włączyć piosenkę, którą wyżej dodałam]
    Droga ciągnęła się niemiłosiernie długo i w milczeniu. Każdy z nas próbował się dodzwonić do Baekhyuna, ale nikomu się to nie udawało. Byłem naprawdę w miarę spokojny do momentu aż Yixing nie powiedział nam, że instagram oraz kakaotalk bruneta już nie istnieje. Zacząłem to sprawdzać i faktycznie miał racje. Pochyliłem się do przodu, przejeżdżając dłońmi po twarzy.
- Co się dzieje... 
    Sehun poklepał mnie po plecach, ale żaden nie był w stanie mi odpowiedzieć. Nikt z nas niczego nie wiedział. Poza mną, drugim najbardziej zmartwionym był lider. Suho uważał się za tego odpowiedzialnego za nas wszystkich i chociaż starał się zachować zimną krew tak jak podczas koncertu, coraz słabiej mu to wychodziło.
    Samochód się zatrzymał, a ja przepchnąłem się i wysiadłem jako pierwszy. Od razu pobiegłem do budynku, wpisując prawidłowy kod i wpadłem do środka, ruszając windą na samą górę. Gdy pozostali weszli, ja już byłem po przeszukaniu wszystkich pomieszczeń. Kręciłem głową, wbijając wzrok w podłogę, a gdy podeszli bliżej i spojrzałem na nich, zlękli się. 
- Nie ma ani Baekhyuna, ani jego rzeczy.
    Chłopaki rozsiedli się po całym salonie w milczeniu. 
Przecież obiecał. 
    Mieliśmy świadomość, że powinniśmy wypocząć przed jutrzejszym koncertem, ale żaden z nas nie mógł spać. Wszyscy byliśmy zbyt pobudzeni, zmartwieni i żądaliśmy jakichkolwiek informacji. Sprawa koncertów była dla nas niejasna, bo brak Baekhyuna wszystko zmieniał, jednak i tak nas to mniej interesowało, jak sam fakt, gdzie jest nasz przyjaciel. Wydzwanialiśmy do niego na zmianę, licząc na to, że w końcu włączy telefon i odbierze. W międzyczasie wykonaliśmy kilka telefonów do jego rodziny, ale nikt również nie odbierał. Ani rodzice, ani brat. Jedyne co nam zostało, to obdzwanianie jego przyjaciół, których znaliśmy bliżej i do których mieliśmy numery. Nie było tego dużo, ale przynajmniej próbowaliśmy. Junmyeon zajął się pytaniem ludzi ze staffu czy cokolwiek wiedzą, jednak każdy zarzekał się, że nie ma na ten temat żadnej przydatnej informacji. Nasz wspólny jaki i Baekhyuna manager zbywali nas, ale nie mieliśmy zamiaru odpuszczać. Kiedy chłopaki byli zajęci wydzwanianiem, ja wraz z Minseokiem przeszukiwaliśmy cały dorm w poszukiwaniu jakiegokolwiek listu od Baekhyuna. Nie trwało to jednak długo. Usiedliśmy na ziemi zrezygnowani, gdy blondyn uświadomił nam, że przecież chłopak nie miał jak napisać nam tego listu. Odchyliłem głowę, opierając jej tył o materac i wbiłem wzrok w sufit. Ściskałem mocno zęby i nie przestałem tego robić, nawet kiedy zaczynałem odczuwać promieniujący ból. Przełknąłem z trudem ślinę, rwąc nitki moich spodni na kolanach. Do moich oczu zbierały się powoli łzy, na co przekląłem cicho pod nosem i wstałem, ocierając nos o ramię. Głęboko oraz ciężko odetchnąłem, kładąc dłonie na biodrach i rozejrzałem się uważnie dookoła. Zajrzeliśmy do każdej szafki, w każdy kąt, a nawet pod łóżko. Baekhyun zabrał wszystko, a jedyne co zostawił, to zabijającą mnie pustkę. 
- To musi być jakaś pieprzona ukryta kamera - stwierdziłem nabuzowany, wchodząc do salonu, gdzie siedzieli pozostali. Na stole leżały komórki, a oni wbijali w nie wzrok prawdopodobnie zastanawiając się do kogo jeszcze nie dzwonili. Zacisnąłem zęby i zacząłem ilustrować wszystko dookoła nas. - Świetnie! Nabraliście nas! - krzyknąłem, rozkładając ręce. Poczułem na sobie ich spojrzenia. Zacząłem obracać się wokół własnej osi. - Możemy już skończyć tę szopkę?! To wcale nie jest zabawne, Baekhyunee. 
- Chanyeol... - Jongin westchnął, więc spojrzałem w ich stronę.
    Każdy z nich kręcił głową, na co ścisnąłem pięści i pochyliłem głowę. Przygryzłem mocno wargę aż nie wytrzymałem i kopnąłem mocno w kanapę, na której siedzieli. Sehun zerwał się, łapiąc mnie mocno i odciągając od mebla, na którym po chwili zostałem posadzony. Przytrzymywał moje ramiona.
- Wszyscy jesteśmy zmartwieni i zaniepokojeni, ale ta kanapa niczemu nie jest winna, Chanyeol - powiedział, wzdychając. - Musisz ochłonąć.
    Uniosłem głowę i spojrzałem na niego. Chwilę mu się przyglądałem, po czym wstałem, wyrywając się z jego rąk. Chwyciłem za jeden z telefonów i wybrałem numer do managera. On nie odbierał, a ja nie ustępowałem. Dzwoniłem i dzwoniłem,  czekając aż odbierze albo wyłączy komórkę. Zerknąłem w stronę zegarka, zbliżała się druga w nocy, ale mnie to nie obchodziło. Należały nam się wyjaśnienia, a on nie chciał nam ich dać. Kręciłem się po pomieszczeniu, a pozostali wodzili za mną wzrokiem. Stanąłem w miejscu, unosząc brwi. 
- Halo? - odezwałem się i spojrzałem na ekran, aby zaraz znowu przycisnąć telefon do ucha. - Panie, Tak Youngjun?
- Jest druga w nocy, a ty do mnie wydzwaniasz.
- Jakby pan nas nie zbywał, to bym tego nie robił - powiedziałem, marszcząc brwi. - Nie uważa pan, że należą nam się wyjaśnienia gdzie jest Baekhyun oraz jego rzeczy? Wszystko zniknęło z jego pokoju, ma wyłączony telefon i usunął wszystko, gdzie byłaby możliwość skontaktowania się z nim. O co chodzi?
- Baekhyun nie należy już do zespołu. 
    Cofnąłem się o kilka kroków, przyciskając mocno plecy do ściany, a następnie zjechałem po niej w dół. Usiadłem na ziemi i wbiłem wzrok w chłopaków, którzy poderwali się od razu na nogi. Kaszlnąłem.
- Jak to... nie należy już do zespołu?
    Mężczyzna westchnął ciężko w słuchawkę. 
- Baekhyun podczas ostatniej naszej rozmowy uznał, że nie czuje się na siłach aby pozostać w zespole - powiedział, a jego głos brzmiał jakby opowiadał o najzwyklejszej rzeczy na świecie. Jakby wcale nie stracił kolejnego podopiecznego.
- Nie wierzę - powiedziałem, ściskając mocno pięść.
- Chanyeol - powiedział poważnie. - Baekhyun jest niewidomy i świadom tego, że prędzej czy później zacząłby ciążyć swoim kalectwem. Wybrał wła...
- To mu powiedzieliście? - zapytałem wściekły. - Że nam ciąży? Że jego ślepota to kalectwo?
    Manager milczał chwilę, po czym odchrząknął.
- Już mówiłem, Baekhyun sam tak zdecydował. Dodał do siebie swoje wątpliwości i pewne wnioski, i stało się jak się stało - odrzekł. - Baekhyuna nie ma. Koniec tematu. Jutro macie być godzinę wcześniej na miejscu żebyście się upewnili jak od teraz będą wyglądać koncerty. 
    Nim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, mężczyzna rozłączył się. Opuściłem powoli rękę, a telefon wyślizgnął się z mojej dłoni. Siedziałem, odchylając lekko głowę i wbijałem wzrok przed siebie, analizując wszystko co przed chwilą usłyszałem. Zamrugałem kilka razy, a gdy poczułem ostre szczypanie pod powiekami wstałem, opierając dłoń o ścianę. Przekląłem któryś tego wieczoru raz i skierowałem się w stronę pustego pokoju.
- Chanyeol, powiedział ci o chodzi?
- Baekhyun nie należy już do zespołu - powtórzyłem jego słowa, oddalając się od nich. Otarłem jednym ruchem spływającą po moim policzku łzę i zamknąłem drzwi, opierając się o nie plecami. - Odszedł. 

4 komentarze:

  1. Hej,
    wspaniale, czemu nic nie powiedział, i to wyznanie, spotkają się jeszcze, a ten menager...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, ale czemu to nic nie powiedział, i to wyznanie, spotkają się jeszcze? a ten menager...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, ale czemu to nic nie powiedział, i to wyznanie... ale spotkają się jeszcze?
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, ale czemu nic nie powiedział? i to wyznanie... ale spotkają się jeszcze, prawda? tak mi smutno...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń