czwartek, 1 września 2016

Nieszczęśliwy Krok l 10

Rozdział 10 - Brutalna rzeczywistość


    Zostałem obudzony dość wcześnie, jednak nie przez Chanyeola, a przez mojego brata. Nie chciał mi nic powiedzieć, miałem się tylko doprowadzić do porządku i zejść na dół. Pomógł mi z przejściem do łazienki, gdzie opłukałem twarz oraz rozczesałem włosy, na które zwrócił uwagę. Dotarło do mnie, że faktycznie wczoraj rozjaśniałem włosy. Przez to, że nie mogłem tego zobaczyć wypadło mi to całkowicie z głowy. Ubrałem czarne dresy, które wczoraj zostawiłem w łazience, a mój brat podał mi pierwszą lepszą koszulkę. Na końcu zawiązał mi bandaż, było zdecydowanie ciaśniej niż gdy robił to Chanyeol. Opuściliśmy pomieszczenie, kierując się w stronę schodów. Próbowałem z niego wyciągnąć o co chodzi, jednak z jakiegoś powodu nie chciał mi powiedzieć. Dowiedziałem się jedynie, że będę miał gości. Twierdził, że nie chce mnie stresować, gdyż dzisiaj odczuje wystarczająco dużo stresu. Prawdopodobnie te słowa zestresowały mnie bardziej niż to co się za nimi kryło. Zeszliśmy na dół, a następnie posadził mnie przy stole w salonie. Głęboko odetchnąłem. Nie słyszałem nikogo, więc podejrzewałem, że jeszcze nie przyjechali. Moja mama położyła przede mną talerz z kanapkami oraz kubek herbaty. Przesunąłem ostrożnie palcami po talerzu, dobrze złapałem w palce jedzenie i zacząłem jeść. W tle leciał włączony telewizor, który był niesamowicie głośno ustawiony, ale tylko dla mnie. Moje uszy zdążyły się przyzwyczaić do dźwięków, które kiedyś byłyby dla mnie niczym szept albo i cisza. Normalna głośność była teraz jak krzyki. Jadłem, skupiając się na smaku, a nie na tym co może się odbyć za chwile. Nic nie wiedziałem, a w ostatnim czasie zdążyłem się przekonać, że to nie wróżyło dla mnie niczego dobrego. Gdy dotarło do moich uszu pukanie do drzwi, nie zareagowałem tak jak się spodziewałem. Siedziałem i cały czas brałem gryzy. Jedynie zwróciłem głowę w tamtą stronę. Póki co byłem spokojny i liczyłem też na to, że tak zostanie do końca tego dnia. Gdy moi goście przywitali się z moją matką oraz bratem, od razu ich rozpoznałem. W normalnych okolicznościach bym się ucieszył, jednak taki skład wcale mi się nie podobał. Nadciągały ciężkie tematy.
- Cześć Suho - odezwałem się, słysząc pierwsze kroki w pomieszczeniu. Odłożyłem kanapkę i przetarłem dłonie, podpierając łokcie o blat stołu. Miałem wrażenie, że zdziwił się tym, że wiedziałem kto przyszedł i kiedy wszedł do salonu. 
- Cześć, skąd wiedziałeś? - zapytał, podchodząc bliżej.
- Słyszałem - przyznałem, wsłuchując się jak odsuwa krzesło i siada obok. Chwyciłem z powrotem kanapkę i wziąłem gryza. Drugą dłonią chwyciłem za talerz i podsunąłem w jego stronę. - Chcesz?
- Nie, dopiero jadłem.
    Skinąłem głową, zabierając naczynie z powrotem do siebie. Słysząc kolejne kroki obróciłem się w stronę wejścia. Nie odzywałem się z pełnymi ustami, jedynie je przetarłem kciukiem i skłoniłem się w miarę możliwości, które dało mi niedosunięte krzesło na którym siedziałem. Manager się ze mną przywitał, pozwalając mi na dokończenie śniadania. W międzyczasie moja rodzina poinformowała mnie, że jadą do sklepu. Domyślałem się, że to wymówka. Mieli po prostu wyjść żebyśmy mogli w trójkę na spokojnie porozmawiać, a to nie podobało mi się jeszcze bardziej. Wsunąłem do ust ostatni gryz i odsunąłem resztę, tracąc apetyt. Napiłem się, a gdy odłożyłem kubek wciąż go trzymałem. Bawiłem się nim, lekko go obracając bądź po nim drapiąc jednym z paznokci. Odetchnąłem.
- Zmieniłeś kolor włosów. 
- Tęskniłem za blondem - przyznałem, zwracając się w stronę mężczyzny. 
- W porządku - odetchnął, otwierając aktówkę. Szukał w niej czegoś, a ja tylko wsłuchiwałem się w szelest tysiąca kartek, które obracał. Nie miałem pojęcia co dokładnie robił lider, ale milczał. - Fani już wiedzą o tym co ci się przytrafiło. 
    Wyprostowałem się lekko na te słowa. Wiedziałem, że to się stanie wcześniej czy później. Mieli prawo wiedzieć tym bardziej, że nic nie wskazywało na to by miało się coś zmienić w sprawie mojego wzroku, a raczej jego braku. 
- Jesteśmy zasypywani prośbami o chociaż jeden, krótki wywiad i chcemy żebyś wziął w nim udział - przyznał. - Nie będziesz musiał odpowiadać na trudniejsze dla ciebie pytania, wystarczy, że uspokoisz fanów. Powiesz, że dobrze się czujesz, że bierzesz udział w comebacku, że będziesz na płycie oraz nowej trasie. Oni chcą to usłyszeć, a nie uwierzą nikomu z zespołu w twojej sprawie tak jak tobie. 
    Odsunąłem kubek i wypuściłem cicho powietrze, zaczynając się bawić swoimi palcami. Przełknąłem głośniej ślinę. Nie miałem co się odzywać. To nie było pytanie czy prośba, to było poinformowanie mnie o wywiadzie.
- Kiedy? - zapytałem, czując na sobie jego wzrok, do którego dołączył również wzrok Suho. 
- Za dwa albo trzy dni, jeszcze czekamy na telefon - powiedział, zamykając aktówkę. Kartki papieru zaszeleściły, przesuwając się po blacie. Uniosłem odruchowo lekko głowę. 
- Comeback został przesunięty ze względu na stan twojego zdrowia, jednak nie może być on przesuwany w nieskończoność, Baekhyun. - Podsunął jakieś dokumenty, w moją stronę. Przesunąłem opuszkami po tekturze, bo tylko to mogłem zrobić. Podejrzewałem do czego zmierzał. - Nie każemy ci od razu zakładać stroju i lecieć na choreografię, jednak musisz zacząć coś robić. Taniec odpada, na przyszłych koncertach prawdopodobnie twoja pozycja będzie siedząca i będziemy musieli coś wymyślić względem teledysków, ale śpiewać możesz.
- Nie widzę tekstu - odezwałem się niemal od razu, nawet nie wiedziałem kiedy to powiedziałem ani jak to się stało. Samo wyszło. Czułem się dziwnie mały w tej sytuacji i jakby każde jego słowo mnie przygniatało coraz bardziej. Palcami coraz mocniej jeździłem po blacie oraz kartkach. 
    Głęboko odetchnął. 
- Nie musisz go widzieć - odrzekł. - Wystarczy, że zaczniesz się pojawiać w studio. Nauczysz się trochę z samego słuchania na próbach, a twoje linijki wystarczy nagrać żebyś mógł to odtwarzać i się uczyć. 
    To było do przewidzenia, że będzie przygotowany na każde moje "ale". Dostałem trochę wolnego na oswojenie się z tym wszystkim, jednak oni mieli już w naturze to, że nie przechodzili do czegoś powoli i stopniowo tylko od razu mocno na nas naciskali. Tak było od zawsze. 
- Od zawsze uczyłem się, patrząc na tekst. Nagrywamy zerkając na tekst. Nie jestem w stanie ze słuchu nauczyć się swoich linijek i przejść między nami w dwa dni - zauważyłem. 
     Junmyeon położył dłoń na moim ramieniu i lekko zacisnął. Zawsze tak robił, kiedy okazywał nam swoje wsparcie.  
- Pomożemy ci, Baek - zapewnił. - Z nauczeniem cię przejść, z twoimi zwrotkami. Nie jesteś sam. 
- Wiem, że nie jestem sam - odpowiedziałem. - Nie mówię, że tego nie zrobię i, że się nie nauczę, ale nie zrobię tego w tydzień. Dobrze wiesz jak wygląda nauka całego tekstu, wszystkich przejść, poprawki, godziny naszych prób. Dobrze wiesz ile to trwa, mając tekst przed oczami. Ja go nie mam i nie będę miał. 
- Nie masz wszystkiego od zera. Piosenki i pierwsze podejścia były jeszcze przed wypadkiem. Musisz coś nagrać, Baekhyun. Wystarczy póki co, że doszlifujesz to co już się nauczyłeś.  Nie musimy nagrywać jednej piosenki od razu - ciągnął - wypełnisz swoje linijki żebyśmy mogli ocenić jak to wszystko póki co wygląda.   
    Ciężko westchnąłem, zaczynając skubać w materiale zasłaniającym moje oczy. Było ciasno i uwierało. Przeszkadzało mi, jednak nie wypadało zmieniać tematu z tak błahego powodu jak niewygoda. Oparłem dłonie o blat, przypominając sobie o kartkach. Złapałem je i lekko uniosłem.
- Co to jest?
- Tekst piosenek, zakreślone na żółto jest twoje - odpowiedział, po czym dodał, wyprzedzając mnie. - Wiem, że sam tego nie przeczytasz i nie wiesz co jest zaznaczone. Twoja matka, ojciec albo brat na pewno chętnie to dla ciebie przeczytają i nagrają. 
- Nie lepiej by było, gdyby Baekhyun wrócił do dormu? - wtrącił lider.
    Zapanowała cisza. Myślałem nad powrotem do chłopaków, jednak nie byłem przekonany czy oni byli na to gotowi. Chcąc nie chcąc, potrzebowałem ludzi dookoła jeśli nie chciałem zrobić sobie jeszcze większej krzywdy. Oni przesiadywali w studio albo na planach filmowych, czasu dla siebie w ogóle nie mieliśmy, a teraz któryś z nich miałby jeszcze mniej godzin dla samego siebie.
    Przejechałem dłońmi po twarzy, koniec końców opierając czoło o dłonie.
- Mój powrót namiesza - powiedziałem.
- Dlaczego tak sądzisz? - zapytał, gładząc mnie lekko po plecach. 
- Na pewno będzie łatwiej niż tak jak jest teraz. Chanyeol spóźnił się dzisiaj 40 minut, a ostatnio rzadziej go widuje z pozostałymi członkami - rzekł. - Twój dom nie jest obok wytwórni, to kawał drogi.  
    Pokręciłem lekko głową. 
- Któryś z was będzie zmuszony ze mną siedzieć w dormie - odpowiedziałem na pytanie lidera. 
- Nie, to ty będziesz zmuszony siedzieć z pozostałymi w studio i pracować nad płytą. Za ponad miesiąc chcemy wypuścić teastery, a póki co nie mamy nic w porównaniu z tym co powinnyśmy już mieć. - Jego poważny ton obijał się o moje uszy, był cholernie nieprzyjemny. 
    Zrobiło mi się sucho w ustach, sięgnąłem dłońmi na stół w poszukiwaniach kubka. Jeden ruch ręką i huk rozniósł się po pomieszczeniu. Suho od razu wstał, a ja siedziałem prosto i z wiszącą w powietrzu dłonią poza stołem. Ścisnąłem usta w wąską linie, czując jak moje palce zaczynają powoli drżeć. Wstałem, podpierając się o stół. Ścisnąłem zęby, pochylając głowę.
- Suho zostaw - poprosiłem, wypuszczając z siebie powietrze. - Mój brat mnie dzisiaj przywiezie - powiedziałem po chwili. - Po wywiadzie wrócę do pracy nad płytą i dam z siebie wszystko, ale mam prośbę... - przyznałem trochę ściszonym głosem, odchrząknąłem. 
- Jaka to prośba? - odezwał się manager. 
 - Chce dostać listę pytań, które mi zadadzą - pochyliłem mocniej głowę. - Chciałbym być przygotowany i w miarę możliwości wcześniej wykreślić to na co wolałbym nie odpowiadać. 
    Słyszałem jak lider, używając zmiotki zbiera rozbite naczynie, a gdy wstał. Wolną dłonią poklepał mnie po ramieniu.
- Myślę, że jest to do zrobienia - przyznał.
- Tak, jeszcze dzisiaj to załatwimy - obiecał mężczyzna. 
    Skinąłem lekko głową. 
    Kiedy dwójka opuściła mój dom, miałem chwilę dla siebie nim wróciła moja rodzina. Siedziałem na kanapie w salonie, a w dłoniach trzymałem kartki z tekstem piosenek. Kciukiem gładziłem po tekturze, myśląc nad słowami piosenek. To nie było tak, że nic nie umiałem. Już od dłuższego czasu pracowaliśmy nad piosenkami i choreografią, jednak ostatnio tyle się działo, że ostatnia rzecz, o której myślałem to po kim śpiewam, kiedy śpiewam i jak to było z daną linijką. Położyłem papiery na kolanach i sięgnąłem do głowy. Zacząłem rozwiązywać bandaż, powoli i niepewnie. Wiedziałem, że nic się nie zmieni. Wiedziałem, że będzie taka sama ciemność co wczoraj czy przedwczoraj. Odłożyłem materiał obok siebie i uchyliłem powoli powieki. Ciemność. Ścisnąłem w dłoniach dokumenty, przybliżałem je bliżej twarzy, a następnie oddalałem. Robiłem to kilka razy, jakbym liczył na to, że za którymś razem zobaczę chociaż rozmazaną czcionkę. Pocierałem pięściami powieki, rozglądnąłem się wszędzie dookoła, ale nic się nie zmieniało. Zepchnąłem kartki gdzieś na ziemie, przejeżdżając dłońmi po twarzy. Wstałem, gładząc wszystko dookoła. Mój oddech przyśpieszył, gdy tylko złapała mnie lekka panika. Byłem pewny, że przyzwyczaiłem się do tego, że po otwarciu oczu zobaczę jedynie ciemność, ale tak nie było. Otwierałem oczy, ale czułem jakby cały czas były zamknięte. Wrastała we mnie panika, że nie mogę uchylić powiek oraz przerażenie, że przecież są one uchylone. Oparłem dłoń o framugę drzwi i zatrzymałem się, słysząc przekręcający się klucz w drzwiach. Obróciłem głowę w przeciwną stronę i wypuściłem głośno powietrze, próbując się pozbyć z siebie tych wszystkich emocji. Oblizałem przyschnięte wargi. 
- Baekhyun? Wszystko w porządku? - usłyszałem troskliwy i przestraszony głos mojej matki, która od razu do mnie podeszła, lekko przy tym obejmując.
- Wracam dzisiaj do chłopaków - przyznałem po chwili, na co tylko cicho westchnęła. 
    Mój brat pomógł mi po obiedzie ze spakowaniem kilku rzeczy, których tam potrzebowałem. Dorzucił kilka opakowań tabletek, które przepisano mi na uspokojenie w razie ataku paniki oraz kilka paczek bandaży żebym w razie czego miał przy sobie. Oczywiście był to pomysł mojej matki. Martwiła się i myślę, że miała do tego powody. Podczas jedzenia wypytywała mnie czy to na pewno dobry pomysł czy to nie za wcześnie. Jednak ja nie mogłem jej powiedzieć nic poza zapewnieniem, że wszystko w porządku. Sam nie miałem zbyt wiele do powiedzenia w tej sprawie. 
    Kiedy mój brat pakował wszystko do torby, ja byłem myślami trzy dni do przodu. Przy każdym wywiadzie była publiczność, która zwykle też dostawała dwa, trzy pytania do nas. Tych pytań nie mogłem wykreślić z listy, bo nikt ich nie znał. Mogłem się spodziewać wszystkiego, będąc automatycznie zmuszonym do odpowiedzenia na nie. Nie chciałem też zawieść moich Aeries, zaniedbałem je ostatnio. Ciężko westchnąłem, kładąc się na swoim łóżku. Ostatnie chwile na nim.
- Jedziemy? - zapytał, na co uniosłem po chwili głowę. 
- Tak - zgarnąłem telefon po wymacaniu poduszki i wstałem, wsuwając go do tylnej kieszeni spodni. 
    Wyszliśmy z pokoju, pożegnałem się z rodzicami i opuściliśmy budynek. Gdy spakował torbę do bagażnika, pomógł mi z wejściem do samochodu następnie zamykając za mną drzwi. Zapiąłem pasy i oparłem się o fotel, głęboko oddychając. Lider na pewno już wszystkim powiedział, że wracam i szczerze liczyłem na to, że wszyscy będą. Tęskniłem za przesiadywaniem z nimi. Chłopak odjechał, włączając radio. Poprawiłem swój bandaż, który znowu był zbyt ciasno zawiązany. Chanyeol jako jedyny robił to z idealnym wyczuciem. 
    Po drodze zatrzymaliśmy się po burgery dla pozostałych z zespołu, a swoje zjedliśmy w samochodzie. Byłem pewny, że się ucieszą. Zawsze się cieszyli z darmowego jedzenia. Kto by się nie cieszył?
    Gdy zatrzymaliśmy się pod budynkiem, wysiedliśmy. Mój brat wziął moją torbę, a ja chwyciłem za siatkę z jedzeniem. Wziął mnie pod rękę, pomagając mi dojść do drzwi. Ustaliśmy przed nimi. Nie miałem kluczy, gdyż zostały tutaj w pokoju, zapukałem. Usłyszeliśmy tylko coraz głośniejsze kroki zbliżające się w naszą stronę aż drzwi zostały otworzone. Nie wiedziałem kto stał przed nami, dopóki się nie odezwał. Dwójka się ze sobą przywitała. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Yixing - powiedziałem zadowolony, nie byłem pewny czy on tu będzie. - Jesteś.
- Suho do mnie dzwonił, że wracasz - przyznał, a my weszliśmy do środka. - Nie mogłoby mnie nie być. 
    Chińczyk wziął moją torbę, po czym pożegnałem się z bratem. Lay mnie lekko objął za ramiona, wołając do chłopaków, że już przyjechałem. Ruszyliśmy w stronę salonu, gdzie prawdopodobnie wszyscy już siedzieli i czekali. Tęskniłem za nimi.  
- Mam burgery. 

3 komentarze:

  1. Hej,
    i bardzo dobrze, że wraca do chłopaków, to mu na pewno pomoże,  a i fani będą mieli informacje
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka,
    wspaniały rozdział, Baykun wraca do chłopaków i zespołu, to mu na pewno pomoże, a i sami fani będą mieli informacje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka,
    fantastycznie, i dobrze, że Beakyun vwraca do chłopaków, to mu na pewno pomoże, a i fani będą mieli informacje co się dzieje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń