czwartek, 1 września 2016

All of me I ChanBaek

Park Chanyeol - All of me.
Czyli o kim Chanyeol myślał podczas prób i śpiewu.






I'll give my all to you

    Leżę, by w następnej chwili usiąść, a później wstać i zacząć krążyć po pokoju. Moje oczy są zamknięte, a ja krążę w tą i w tamtą, cicho szepcząc. W uszach mam słuchawki, z których wydobywa się muzyka. Nie byle jaka piosenka. Wsłuchuję się uważnie w każde słowo, przed oczami widzę uśmiechniętą twarz i każde słowo zaczyna stawać się ważniejsze od poprzedniego. Ściska mnie w brzuchu, ale to nie ze stresu. Nie stresuję się ani trochę, choć powinienem. Wiem o tym, ale nie potrafię. Bębenki zaczynają pulsować i myślę, że to znak, by trochę ściszyć, jednak nie robię tego. Muszę dokładnie wsłuchać się w słowa, w to jak są śpiewane i akcentowane. Chcę odegrać to jak najlepiej. Wspomniałem, to nie byle jaka piosenka. Nie mam z nią żadnych wspomnień, nie mam z nią żadnych sentymentów. Wystarczy mi to, że po pierwszy zdaniu widzę pewną osobę. Dobrze znaną osobę. Nie lubię tego. Nie lubię tego jaki jest znany, mimo że ja sam nie jestem mniej. Uwiera mnie to, że może być kochany przez miliony osób, przez każdego tylko nie przeze mnie. John śpiewa, a moje ciało reaguje tak samo intensywnie jak każdą nocą, gdy przytulam do siebie drobne ciało, korzystając z tego, że tu i teraz mogę. Nie jest to publiczne miejsce, nie ma setek czy tysięcy osób. Nie ma aparatów, nie ma reporterów ani managerów. Jesteśmy tylko my. Ja i on. Na moim łóżku. Ustaję przy oknie, opieram moje duże dłonie o chłodny parapet, a czołem stykam zimną szybę. Moje oczy dalej są zamknięte. Jesteś zawstydzony, a ja się w ciebie wpatruję. Nazywasz mnie głupkiem, a ja się śmieję. Podchodzisz do mnie, wyciągając swoje małe w porównaniu do moich dłonie, a ja je łapię. Pasują do siebie. Uwielbiam ten widok, ty też. Wiem o tym. Opuszkami kciuków gładzę je, czuję jakie są gładkie i zadbane. Patrzę ci w oczy, tak jak ty w moje. To piękna chwila. Po chwili orientuję się, że śpiewam. Śpiewam, że moja głowa jest pod wodą. Tak też momentami czuję. Chcę wziąć głęboki oddech, jednak woda mi na to nie pozwala, tak jak ludzie nie pozwalają mi powiedzieć otwarcie, że cię kocham. Marszczę lekko brwi, przeciągając słowa. Wczuwam się w to z każdą chwilą coraz bardziej. Staram się, by mój głos był momentami zachrypnięty, a momentami delikatny. Wtedy myślę o tobie. Przypominam sobie twoją delikatną skórę, twój delikatny zapach czy też twój zaspany uśmiech. Czuję jak ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu, ta osoba jest niższa, ale to nie jesteś ty. Jednym ruchem ściskam kabelki i ciągnę, wysuwając z uszu słuchawki. Odwracam się i patrzę na osobę. Jakiś chłopak, pierwszy raz go widzę. Mówi mi, że już pora i że nie mogą już więcej przeciągać. Tak, poprosiłem o chwile więcej, by uporządkować myśli. Kiwam głową na znak, że zrozumiałem. Odkładam telefon, zatrzymując wcześniej utwór. Poprawiam rękawy mojego swetra i wychodzę za nim. Moja twarz niczego nie wyraża, a przynajmniej tak mi się wydaję. Jestem skupiony do granic możliwości mimo, że siedzisz w mojej głowie czy też przed moimi oczami. Po chwili zatrzymujemy się, on tylko klepie mnie po ramieniu i życzy powodzenia. Znowu kiwam głową, jednak tym razem w podzięce. Uściskamy sobie dłonie. Widzę, że daje znać komu trzeba, że jestem gotowy - czy jestem tego nie wiem, ale chyba muszę być. Wypuszczam tylko z siebie cichy wdech i ruszam. Słyszę piski, krzyki i brawa. Tyle lat śpiewania, koncertowania, a ja dalej to uwielbiam. To niesamowite, że robisz to co kochasz i dostajesz przy tym tak ogromne wsparcie od osób, które tak naprawdę cię nie znają mimo, że dajesz im siebie na tyle ile tylko możesz. Siadam przed fortepianem, teraz tylko on ma moją uwagę, ale nie na długo bo, gdy moje palce dotykają gładkich klawiszy od razu przypominam sobie o twojej jedwabistej skórze. Odliczam w głowie do trzech i zaczynam.
    Moje palce gładzą każdy klawisz, robię to delikatnie, ale stanowczo. Moje oczy po raz kolejny są zamknięte. Ćwiczyłem to wszystko tyle razy, że nie muszę patrzeć gdzie naciskam. Jestem pewny siebie, mój głos brzmi równie pewnie co ja. To nie zasługa prób tylko twoja. Nie ma cię tu, ale jestem pewny, że to oglądasz i zaciskasz mocno kciuki. Nie dotykasz mnie, ale czuję jak dotykasz mojego ramienia. Na sali jest cicho, ludzie pozwalają mi się skupić na tym co robię. Jestem wdzięczny. Śpiewam i śpiewam, w pewnym momencie całkowicie się zatracam. Mam wrażenie jakbym dryfował, ale nie wiem gdzie. Jakbym ruszał tylko ustami, a słowa same z siebie wypełniały pustkę dookoła. Nagle robi się jasno, znowu Ty. Moje usta właśnie wypowiadają "Cards on the table, we're both showing hearts. Risking it all, though it's hard"*. Chciałbym zaryzykować, ty też, ale mamy zbyt dużo do stracenia. Wiem o tym. Ty też. Coraz bardziej się nakręcam, wewnątrz mnie wszystko drży. Śpiewam to całym sobą, śpiewam o tym jak wszystko we mnie kocha wszystko co w tobie. To prawda. Zaczynam słyszeć publiczność i jak mój głos roznosi się dookoła. Staram się akcentować dobrze każde słowo, każde zdanie. Chcę, by wyszło to jak najlepiej, bo mam wrażenie jakbym śpiewał to dla ciebie. Chcę żebyś stał przy fortepianie, opierając się o niego, żebyś się we mnie wpatrywał i odczuwał wszystko tak mocno jak ja podczas śpiewania tego dla ciebie. Uderzam ostatni raz palcami w klawisze i przeciągam śpiew. Daję Ci całego siebie i jestem świadomy, że działa to też w drugą stronę. Twoje usta są miękkie, uwielbiam je atakować swoimi. Nagle cisza zamienia się w głośne krzyki i oklaski. Zabieram powoli palce z instrumentu i patrzę na kobietę, która kuca za mną i przytrzymuje mikrofon. Na próbach też uciekał, jednak nie przejmowałem się tym. Dziękuję za pomoc, a następnie wstaję, kłoniąc się w stronę słuchaczy, oni tylko głośniej zaczynają bić brawa. Dziękuję tym razem im, szczerze mówiąc, że był to dla mnie zaszczyt. Z początku nie byłem pewny, ale wystarczyło mi żeby raz tego przesłuchać, by rozwiać wszelkie wątpliwości. Schodzę ze sceny i ruszam do garderoby. Idę powoli, wciąż jestem myślami gdzie indziej. Naciskam na klamkę, pcham drzwi i zatrzymuję się gwałtownie w miejscu. Spoglądam na postać stojącą kawałek ode mnie, odwraca się z uśmiechem, powodując na mojej twarzy to samo. Unoszę wysoko kąciki ust, jestem cholernie szczęśliwy, widząc go tu. 
- Baekhyun. 


*Karty na stół, oboje pokazujemy swoje serca,
Ryzykując wszystko, mimo że to bardzo trudne.

1 komentarz:

  1. Hej,
    naprawdę fantastycznie, wszystko tak cudownie opisałaś, a ta końcówka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń